No i tak... mialy byc posty i codzienne relacje, a wyszlo jak wyszlo za co przepraszam :( obfitosc wydarzen polaczona z blogim lenistwem nie pozwolily na odpowiedni stopien koncentracji, zeby chociazby siasc do kompa. Ale postanowilismy po powrocie spisac wszystko dzien po dniu, zeby nie zapomniec nic z tych cudownych 3 tygodni, takze niedlugo pojawia sie zalegle wpisy :)
Poki co dotarlismy do LA i czekamy na kolezanke, ktora zabierze nas na krotki objazd miasta, bo nastepny lot za 10h :)
P.S. Na dole 3 fotki z telefonu na zajawke :)